Rollerblade Fusion 84 - recenzja

Urban skating - sprzęt / Inline urban skating equipment

Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave

Herb
Prześcignął Chuck`a...
Posty: 736
Rejestracja: ndz września 14, 2008 9:11
Moje rolki: Turbo-Fusion 84/Solo/Xsjado PB
Jeżdżę od: 08 wrz 2009
Lokalizacja: Kraków

Rollerblade Fusion 84 - recenzja

Post autor: Herb » ndz maja 15, 2011 8:27

Rollerblade Fusion 84

Słowo wstępu:

Sezon rozkręcił się na dobre, coraz więcej osób poszukuje rolek do jazdy urban. Na dwóch forach wiszą moje bardzo optymistyczne „hands-on” na temat tego modelu, a nie wszystkie spostrzeżenia w nich zawarte są aktualne. Uczciwie wobec potencjalnych nabywców, będzie przedstawić mój aktualny punkt widzenia. W dodatku w ciągu ostatniego miesiąca firma SEBA wyciągnęła z rękawa kilka asów – a dokładniej aż CZTERY modele rolek freeskate w konfiguracji 4x84mm, z którymi Fusion 84 będą rywalizować o „niszę ekologiczną”.

Ale bez obaw, rolki nie okazały się klapą :)

Początkowy zachwyt... (czyli o zaletach):

Skorupa:

Rolki po wyjęciu z pudełka robią świetne wrażenie. Czarne, stylowe, solidna i bardzo hmmm ...„in your face” bryła. Przez myśl przemknęło mi skojarzenie z pojazdem „Tumbler” z filmu Batman Begins.

Wprawne oko od razu zauważy, że rolki są ewenementem na obecnym rynku freeskate – szyna i but są w systemie UFS, z czym nieczęsto już można się spotkać. O ile to rozwiązanie gwarantuje mocne, niezawodne połączenie szyny z butem, niesie ze sobą przykre konsekwencje – w razie konieczności przesunięcia szyny, trzeba się bawić w piłowanie jej oraz wypustek w bucie. Coś za coś, niestety. Spotkałem się już z dwoma przypadkami takiej przeróbki (co prawda jeden dotyczy Fusion X7, ale na to samo wychodzi).

Nie czuć, ani nie widać specjalnie, że te rolki to hybryda sprzętu do jazdy agresywnej z szyną freeskate. Rollerblade zaprojektowali but tak, że szyna jest mocowana bezpośrednio do niego, a między nimi nie ma soulplate (rzecz ma się inaczej w większości butów do jazdy agresywnej) – dzięki temu rolki są lżejsze, smuklejsze, oraz mają obniżony balans. W istocie, stopa w Fusion znajduje się niżej niż w Metro, mimo, że koła są większe!

Oględziny skorupy ujawniają, że Rollerblade wybrali rozwiązanie budżetowe – cholewki są mocowane na nitach. Po przejściach ze śrubami Metro, podoba mi się to, ale wiem że gdy nit trzaśnie, zachodu z wymianą będzie więcej. Kolejny raz, coś za coś.

Sama skorupa jest bardzo ciekawie ukształtowana – o ile w większości rolek freeskate podstawa sięga nad kostkę i jest wyprofilowana sama w sobie, a do niej doczepiana jest cholewka (cuff), tutaj tego nie ma. Skorupa kończy się około wysokości kostki, potem całe wsparcie bierze na siebie cuff. Dzięki temu ten rejon Fusion jest nieco smuklejszy i lepiej anatomicznie ukształtowany. Sama pięta w tych rolkach tez jest znacznie bardziej cofnięta niż w Twister, Metro, czy Seba FR. Konstrukcja taka może rodzić kilka problemów, ale o tym później. Materiał z którego wykonane są rolki jest dobry – na tyle elastyczny, by sznurówki nie były ozdobą, na tyle sztywny by stopa pewnie siedziała w środku.

Bardzo spodobał mi się fakt, że skorupy posiadają sześć par przelotek na sznurówki. Dzięki temu samą skorupę można zawiązać ponad kostkę – bardzo dobrze wpływa to na trzymanie stopy. To takie proste rozwiązanie, że aż dziw bierze że nie stało się standardem w rolkach freeskate. Jeżeli rozmiar rolek jest dobrze dobrany, właściwie można zrezygnować z klamry trzymającej śródstopie. Trzeba tylko wymienić sznurówki na takie, które się nie luzują (np. do łyżew hokejowych) i mocno zawiązać.

Wisienką na szczycie tortu jest shock absorber - 1,7 mm grubości, długi na tyle że sięga do połowy stopy. Nie ma na rynku rolek które wygrałyby z Fusion w tej kategorii – lepszą amortyzacje miały jedynie Salomon FSK, ale jak wszyscy wiemy, nie są już dłużej produkowane.

Jedyne zastrzeżenie, jakie mam do skorupy, to zbyt mała ilość otworów wentylacyjnych. Użyty w rolkach liner świetnie przepuszcza parę wodną, a skorupa ten potencjał ogranicza. Po kilkugodzinnej jeździe i wyciągnięciu linera, skorupa jest mokra od środka – to właśnie skroplona para wodna. Skorupa została zaprojektowana do jazdy agresywnej, więc musi być mocna i dlatego wentylacja kuleje. Z drugiej strony – jedyne rolki freestyle które pozwalają na w miarę sensowną wymianę gazową to Twister. A i w tym wypadku jedyne o czym możemy mówić to „mniej ciepło, niż w innych” - bo chłodno nadal nie jest.

Rolki posiadają też miniaturowe soulplate po zewnętrznej stronie, ale nie oszukujmy się – to nie jest sprzęt do grindowania. Makio zrobić da radę jeżeli je już umiesz – ale nauka na tych malutkich półkach będzie katorgą. Zaawansowanym, którzy chcą miksować jazdę agresywna z freeride polecam zakup soulplate od linii rolek Solo, ale uprzedzam, że trochę one ważą same w sobie i Fusion przestają być już tak lekkie i przyjemne. Ponadto, mocowania na nie są tylko na zewnątrz – od wewnętrznej strony buta trzeba bawić się wiertarką i kupić zestawy montażowe. Do takiej jazdy zalecałbym raczej Fusion X3, ze względu na kompozytową szynę, która będzie się lepiej ślizgać po rurach np. przy topside.

Liner:

Element, który bardzo mi się spodobał, a na którym zawiodłem się najbardziej. Nie jest to jednak wina rolek, a źle dobranego do mojej stopy rozmiaru. Fusion są bardzo „łudzące” w tej kwestii. Mam stopę 27,8cm a rolki z wkładką 28,5cm – gdy zakładałem je po raz pierwszy, a także następne kilkanaście razy, ledwo wciskałem nogę do środka. Trzymanie stopy było tak dobre, że jeździłem bez klamry! Super wygoda, ukształtowanie anatomiczne dopomaga w trzymaniu stopy. Użyte materiały pozwalają na swobodne parowanie wilgoci ze stopy, szkoda, że jest to ograniczone przez skorupę. Sam liner bardzo szybko schnie – dwie godziny wystarczą. Dla porównania – po kilkugodzinnej jeździe zapomniałem wyciągnąć linery z Metro ze skorup – na drugi dzień nadal były wilgotne.

Niestety, wszystko co dobre, w końcu się kończy. Liner musiał się w końcu rozbić. Ale nie podejrzewałem że aż do tego stopnia. Stopa zaczęła nadmiernie się ruszać w rolce, co upośledziło kontrolę. Bynajmniej nie był to delikatny dyskomfort, a poważny problem, który skłonił mnie w końcu do zmiany butów wewnętrznych na to co miałem pod ręką, czyli Sifika Chicago z Metro.

Czasami jednak warto uwierzyć producentowi. Wiem, że Zico chciał dobrze, wysyłając mi rozmiar 44 (285mm), ale w przypadku Fusion 84 lepiej jednak brać rolki „na styk” i przecierpieć pierwsze kilkanaście jazd w ciasnych linerach – rozbiją się. Nie może być tak, że stopa będzie „pływać” wewnątrz buta. Jestem pewien, że mniejszy liner sprawdziłby się w moim przypadku lepiej. Nie obwiniam Zica, początkowa ciasnota tych rolek może wprowadzić w błąd nawet starych wyjadaczy.

Jeden minus linera: nie jest wiązany. To stało się standardem w rolkach freestyle, bardzo korzystnie wpływa na wygodę (np. język linera się nie przekręca, nie obciera) i kontrolę nad rolkami, a jednak Rollerblade sprawę olali. Szkoda, przecież ich nowy liner Blank znany z Solo Tribe HD i Estilo RG jest wiązany na całej długości. Może w następnych wersjach Fusion?

Szyna:


Jak dla mnie, danie główne. Przez kilka miesięcy Fusion 84 były jedynymi rolkami freestyle z fabrycznie montowaną aluminiową szyną 255mm i kołami 84mm. Dlatego ostatecznie wybrałem je, a nie Fila NRK, do których się przymierzałem. Długość ta jest moim zdaniem optymalna na miasto – ciągle dobra zwrotność, lepsza stabilność przy większych prędkościach i podczas jazdy po złej jakości nawierzchniach (bruk...), niż na szynie 243mm, możliwość zamontowania szybszych kół 84mm. Ostatnią rzeczą którą bym zrobił, byłby powrót do szyny 243mm – liczba 255 stała się dla mnie złotą. Ale uwaga – o ile podczas jazdy po mieście spadku zwrotności się nie zauważa – to już próby robienia Crazy na kubkach dają dziwne uczucie. To rolki zdecydowanie nie do slalomu.

Sama szyna jest wykonana z dobrego jakościowo stopu aluminium, ścianki są grube, całość dość sztywna. Przeżyła już niezbyt delikatne wyciąganie zapieczonej osi i nic jej się nie stało. Ładnie anodyzowana na czarno, o wiele lepiej to wygląda niż surowe aluminium z Metro (ale nie tak bajerancko jak polerka na wysoki połysk – Seba 976!). Wielka szkoda, że Rollerblade mają dziwną awersję do mostków poprzecznych (w Hot Rod znanych z Twister też ich brak) – pewnie nie uda mi się w życiu tej szyny zniszczyć (przypadki pogięcia Hot Rod są bardzo rzadkie i wcale nie częstsze niż innych szyn), ale obiektywnie rzecz biorąc, jest mniej zaawansowana konstrukcyjnie niż szyny UFS Salomon. Nie oszukujmy się – to nie ta liga. Jest dobrze, ale mogłoby być dużo lepiej. Czasy świetności UFS w rolkach freeskate minęły i raczej już nie wrócą.

Hardware:

Osie w szynie to Rollerblade – jakość. Świetny, mocny stop i głębokie łoże na klucz. Nie ma się do czego przyczepić.

Innych śrubek za wiele nie ma – klamry są mocowane na jednej, pozostają jeszcze te mocujące szynę. Z tymi pierwszymi nie ma problemów, nie wyrabiają się, natomiast w moich rolkach jedna śruba mocująca szynę się podejrzanie często luzowała – a jako że miałem pod ręką komplet śrub ze starych rolek Tecnica („dawcy organów” - wyjąłem z nich, a potem wykorzystałem/rozdałem już chyba wszystko co się dało, zostały same skorupy z jedną klamrą) i to w dodatku takich, w których głowa ma średnicę większą niż podkładka pod oryginalne – wymieniłem. Trafienie na coś takiego zależy od egzemplarza – wiele osób krytykowało Metro za odkręcające się śruby mocujące, moje siedziały jak w betonie. Byłem też świadkiem jak w S3 poszedł gwint śruby – niestety, trzeba się liczyć z takimi zdarzeniami.

Tuleje są w porządku, dobrze dobrane do kół oraz łożysk. Po dokręceniu osi toczenie kół jest bez zarzutu – co w przypadku Metro, nie było tak oczywiste.

Koła:

Koła są o wiele lepsze od tych z Metro, Fusion X3, czy Twister, ale nie czarujmy się, to stany średnie. To nowa wersja kół używanych np. w Rollerblade Crossfire – czyli projektowane z myślą o fitness, a nie freestyle. Postawiłbym je na równi z czerwonymi Powerslide FSK – uretan w miarę dobry, ścieranie średnie, ale jest go stosunkowo mało (duży core). Pojeździłem na nich trochę, ale zawsze z radością wracałem do Hyper Concrete. Chodzi głównie o profil – lubię okrągły, a stockowe mają eliptyczny, jak do jazdy szybkiej. Oryginalne koła siedzą teraz w rolkach fitnessowych kolegi który był w potrzebie – też mówi że jeździ mu się ok. Podsumowując – jest w porządku. Nie są to koła z górnej półki, ale przynajmniej trochę na nich pojeździmy, nim przyjdzie czas na wymianę. Same koła noszą nazwę Rollerblade Active i można je nabyć dość tanio, w komplecie z łożyskami i tulejami. Moim zdaniem, jeżeli ktoś ma rolki z szyną, do której się zmieszczą (np. X3), a chciałby spróbować jazdy na kołach 84mm bez wydawania małej fortuny na Hyper czy Matter, te koła są dobrym wyborem.

Rzep:

Oj, kontrowersyjny element tych rolek. Mi się to rozwiązanie bardzo spodobało – rzep jest szeroki, mocny i trzyma bardzo dobrze, jednocześnie pozwalając na płynną regulację zapięcia. Gwarantuje lepsze niż klamra „gięcie” rolek – przez to został zastosowany w Solo, a Fusion odziedziczyły go w spadku. Miałem w rękach naprawdę mocno zajechane X5 (chyba pierwszą wersję) i rzep, mimo że „sflaczał” i się rozciągnął, nadal trzymał nienagannie. Na pewno rzep nie jest wadą tych rolek, jeżeli mówimy o jeździe urban/freeride. A że do slalomu jest nieszczęśliwy? Kto przy zdrowych zmysłach kupi Fusion do slalomu, skoro w przedziale 600-1000 zł może wybierać z ośmiu modeli lepiej do takiej jazdy dostosowanych? Jak ktoś popełni(ł) taką niedorzeczność, sam sobie winien.

...zejście na ziemię... (czyli to co mi się nie podoba, oraz trochę cierpienia)

Dopasowanie rolek do stopy:

Zacznę od dwóch pytań:

Masz niskie podbicie?
Twoje kostki są nisko osadzone?

Jeżeli odpowiedziałeś na któreś z nich „tak” (szczególnie na drugie) – wystrzegaj się Fusion jak ognia. To, że skorupa jest ukształtowana tak, a nie inaczej, w połączeniu z faktem, że liner pod miejscem gdzie u większości populacji znajduje się kostka, ma bardzo cienka piankę (która się ubije jeszcze bardziej), zaowocowało w moim przypadku solidną dawką bólu. Po prostu moje stopy nie polubiły się z rolkami – wymieniłem liner, ale okazuje się że to nie takie proste. Oryginalny liner Fusion jest dopasowany do nietypowego kształtu skorupy i zwykły, prosty, jak 90% linerów dostępnych na rynku nie będzie idealnie pasować. Jedyna alternatywa to linery Rollerblade z innych rolek – te z Solo mają grubszą piankę (właśnie z takiej przyczyny w swoich X3 ma je Bujak), ale to może nie wystarczyć. Blank są zrobione podobnie, a kosztują słono – 75 Euro, więc taki eksperyment jest zwyczajnie nieopłacalny – lepiej byłoby kupić Solo Tribe HD które go mają (plus kilka usprawnień) i przerobić na rolki freeskate dokupując szynę. Nieźle pasują buty wewnętrzne Salomon, ale są nieco za niskie do tej skorupy, nie mówiąc już o tym że praktycznie nie do dostania.

Włożyłem więc objeżdżone Sifika Chicago do skorup Fusion. Nie pasują idealnie, stopa jest nieco przesunięta do przodu. Pierwsze jazdy i z kostką nic się nie dzieje ale …miałem okrutnie obtarte piszczele, od wewnętrznej strony tuz nad kostką. Zlokalizowałem winowajcę – wystające ponad nit kawałki skorupy - i dokonałem amputacji. Ufff... w końcu da się bez bólu jeździć.

Klamra:

Rollerblade nie odrobili lekcji. Klamry te były krytykowane jeszcze w czasach Twister II i III. Krytykowane były w Fusion X5 i X7, oraz droższych modelach Solo z poprzednich lat. Dlaczego więc je zostawiono? Toż to rzep z X3 jest już lepszym rozwiązaniem. Tegoroczne Solo Tribe HD dostały nowe, lepsze zapięcia (jak z butów narciarskich), więc nie byłoby wielkim problemem pozbyć się starych koszmarków. Oszczędności jak mniemam. Klamry są głośne (klekoczą), pompka „lata” bardzo luźno, w dodatku są nieosłonięte i przyglebienia niemal zawsze kończą się ich kontaktem z podłożem. Problemem było dodanie takiego kawałka tworzywa jak w Solo Tribe HD?

Właściwie, mam wrażenie że gdyby nie fakt, że od października do połowy marca mało co jeździłem (praca, uczelnia, egzaminy, magisterka etc.) przez co jestem w tragicznej formie i nie szaleję jak latem zeszłego roku, już byłoby po klamrach. Niby paski są dobre – ale co z tego, skoro element, który je trzyma, jest nie dość, że słaby to jeszcze wystawiony „na odstrzał”. Duży minus!

Łożyska:

Tak, wiem, nawet w najdroższych rolkach z kategorii freeskate łożyska są takie sobie. Ja do SG9 z Fusion 84 mam dwa zastrzeżenia: o ile dobrze się na nich jeździło, to bardzo szybko złapały piach, a raczej pył, którego nie spłukały jeszcze z deptaków pierwsze deszcze po zimie. No i są nierozbieralne.

Normalnie łożyska bym wyczyścił – ale że w szufladzie leżały mi niemal nowe, rozbieralne obustronnie Fila Abec 7, nie chciało mi się bawić w rozwalanie blaszek w łożyskach Rollerblade. Różnicy w jeździe nie zauważyłem, za to mogę czyścić i smarować kiedy chcę. Nie znajduję wytłumaczenia na takie działanie RB. Łożyska rozbieralne chociażby jednostronnie to nie super droga, kosmiczna technologia. Podejrzewam że to nie tylko cięcie kosztów, ale i filozofia: jak zaczną szumieć, kup nowe, najlepiej od nas! Przepraszam bardzo: rolki Fusion 84 są reklamowane jako produkt do URBAN SKATING czyli rodzaju wrotkarstwa, który jest bardziej wymagający wobec sprzętu. W miastach jest zwyczajnie brudno. Łożyska trzeba czasem czyścić, warto klientowi to ułatwić, nie?

Sznurówki:

Żenada. Nie dość, że zbyt elastyczne by dobrze nimi zawiązać skorupę, to jeszcze szybko się przecierają. W pasmanterii kupiłem sznurowadła o szerokości 3cm. Wydałem całe 4zł, a sprawują się o niebo lepiej.

...umiarkowany optymizm. (czyli ostatnie słowo)

Ostatecznie, z Fusion się polubiłem. Mimo że są elementy które psuja obraz całości, uważam że to dobre rolki. Warto zaznaczyć, że owszem, Fusion 84 będą musiały rywalizować z nowymi modelami Seba, ale bronią się skutecznie:

-są już dostępne
-jak na potrzeby freeride, jest to dobry sprzęt
-są tańsze, niż owe modele Seba z kołami 84mm.

Najbliżej cenowo do Fusion 84 będzie bodajże modelowi Seba GTX, który ma półmiękki but i kontrowersyjną (przerobioną z FRX) szynę. Seba FR1 84 będą o 200zł droższe, a FR1 DeLuxe (także z szyna 255mm) prawie o 400zł. Fusion 84 pozostaną więc rolkami entry-level do freeride na większych kołach.

Pomijając fakt, że nie dla każdego – to dobre rolki, solidny kawał sprzętu. Tak naprawdę, są modele którym wybacza się większe niedociągnięcia niż złe klamry, nierozbieralne łożyska, czy brak wiązanego linera. Potencjalnym nabywcom zalecam te rolki przymierzyć, sprawdzić czy skorupa nie ciśnie w kostkę od spodu – jeżeli nie, można śmiało kupować. Czy są warte 800zł? Trochę to naciągana cena, bo przecież Rollerblade robią skorupy na tych samych liniach technologicznych co te z Solo, development na pewno nie kosztował aż tak dużo (ograniczył się do przedłużenia szyny w X5...), jest kilka potknięć. Powiem tak: to na pewno nie ździerstwo i 800zł wydać warto, ale wiadomo że się płaci za markę. Choć w przypadku Fusion ten „narzut” wydaje się być o wiele mniejszy niż w przypadku Twister, czy niektórych rolek innych producentów.

Długo zastanawiałem się nad oceną, 7.5 zdaje mi się zbyt surowa, natomiast 8 zawyżona. Dlatego daję...

-8

Zalety:

-dobre trzymanie stopy
-gruby shock absorber
-liner z dobrych materiałów
-niezła szyna
-UFS (dla tych, co nie muszą przestawiać szyny)
-sensowne koła

Wady

-słabe, niezabezpieczone klamry
-słabe sznurowadła
-nierozbieralne łożyska (dla tych, którzy nie mają cierpliwości się z nimi bawić)
-nie dla osób z niskim podbiciem i nisko osadzonymi kostkami
-UFS (dla tych, którzy jednak przestawić szynę muszą)

W tym miejscu chciałbym podziękować Jakubowi „Zico” Ciesielskiemu, oraz sklepowi www.zicoracing.com, za prezent w postaci tych rolek. Dzięki Kubie mogłem napisać ten test i uwolniłem się na dobre od Powerslide Metro. Szczególnie ten drugi fakt niezmiernie mnie cieszy, trudno mi wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczny!
FSK: RB Solo Estilo RG2+liner Salomon STi Vinny Minton 06+RB Fusion 255mm alu+Bones REDS+UC PB Standard
PB: Xsjado Skeleton 2+Kizer Level 2+PS TWINCAM ILQ7+UC PB Team

AGR: RB Fusion+soulplate Solo+liner RB Blank+RB BLANK frame+koła RB RG2 Pro+RB SG7

Awatar użytkownika
greg_mnich
Posty: 10
Rejestracja: wt maja 17, 2011 7:39
Moje rolki: Fusion 84
Jeżdżę od: 10 sie 2010

Re: Rollerblade Fusion 84 - recenzja

Post autor: greg_mnich » czw maja 19, 2011 12:48

Kupiłem u Ziko Rollerblade Fusion 84 w połowie marca i od tamtej pory jeżdżę prawie codziennie (prawie bo czasami zajazd taki, że nie ma jak, a czasami deszcz taki. Raz w maju nawet śnieg mnie przyłapał, ale dałem radę). Przejechałem już pół Warszawy (prawie co piątek z Wileńskiego na Bemowo). Na początku patrzyłem na rolki z uczuciem, ale tylko wtedy kiedy stały na podłodze. Na nogach piły niemiłosiernie (zwłaszcza w lewa stopę) i ze dwa razy musiałem zejść w niesmaku po 15 minutach jazdy :x . Napisałem nawet do Ziko, ale ten mnie uspokoił, że liner się rozbije ("ma dużo mięsa" - jak stwierdził i miał rację). Dzisiaj dopiero po ponad 2 godzinach odczuwam jakiś mały dyskomfort, ale jest całkiem dobrze.
Zmieniłem sznurówki - teraz łatwiej je "przycisnąć". Co do buta wewnętrznego być może rzeczywiście to anatomia stopy. Mój ułożył się znakomicie, ale ja pewnie nie katuję rolek tak jak Herb. Trzeba pewnie też będzie za czas jakiś zmienić kółka, bo przy codziennej jeździe trochę się starły (zastanawiam się na jakie, chociaż Michał z POLSKATER-a zwany Prezesem :wink: pewne mi doradzał. Zresztą doradził mi tez te rolki :ok2: ).
Umawiam się dzieciakami na jeżdżenie. Zawsze w soboty o 19 (dzieciaki na rolkach i rowerach). Pewnego dnia nieźle lało. Byłem pewny, że nikt nie przyjdzie, ale pomyliłem się. Nikt z rolkarzy, ale 6 rowerzystów. Chciał nie chciał (nie chciał!) rolki na nogi i jazda. Po powrocie wyczyściłem elegancko łożyska, jak przeczytałem na forum, i położyłem się spać. W poniedziałek kilka z nich nie chciało się ruszać. Rozruszałem je na siłę i zaczęły się kręcić. Myślałem, że jest dobrze aż do dzisiaj. A dzisiaj chciałem się przekonać czy łożyska przemysłowe się sprawdzają. Znalazłem taką ofertę w sieci: http://sklep.cx.pl/Products/Show/118470 ... poprzeczne i postanowiłem zaryzykować. Dzisiaj pierwszy dzień korzystania z tych łożysk (zamiast sg 9, którym deszcz i śnieg chyba trochę zaszkodził) i śmigają, że aż miło. Przejechałem ok 15 km. Cicho, szybko, pewnie. Jedno z nich rozwaliłem (znaczy - zdjąłem osłonkę) i wydaje się, że używają tam czegoś rzadkiego do smarowania. Jak trzeba to mogę napisać recenzję tych łożysk po dłuższym czasie. Ciekawe, ze realizacja jak u Ziko: jednego dnia zamawiam - następnego mam w domu.

Z rolek jestem bardzo zadowolony. Mają swoje mankamenty (np. wietrzenie mogłoby być lepsze), ale każdemu polecam. Na początku trzeba się trochę pomęczyć (dopasowanie do stopy), ale później to przyjemność. Nawet z jazdy po kostce, którą całkiem dobrze tłumi pianka pod piętą. Warte swojej ceny.

Bo z dobrymi rolkami jest jak z maturą. Jakieś przecieki zawsze się znajdą, ale trzeba przeżyć by zrozumieć :D
Obrazek

Awatar użytkownika
greg_mnich
Posty: 10
Rejestracja: wt maja 17, 2011 7:39
Moje rolki: Fusion 84
Jeżdżę od: 10 sie 2010

Re: Rollerblade Fusion 84 - recenzja

Post autor: greg_mnich » wt sierpnia 30, 2011 3:11

Na pewno rolki te nie nadają się do długiego, ciągłego użytkowania. Mam na myśli katowanie przez 6-7 godzin dziennie po 60-70 km. Tyle robi pielgrzymka na rolkach. Mając wcześniejsze doświadczenia z Fusion 84 (na których zresztą świetnie się jeździ - jednak nie ciągle) kupiłem na allegro Salomony deflektory w śmiesznej cenie. Zamieniłem rzep na klamrę od Seby, płoza od fusionów i świetnie przejechałem czterodniową pielgrzymkę na rolkach. Kolega, który uparł si na jazdę w fusionach ma bardzo przykre rany na stopach włącznie z koniecznością usunięcia martwej tkanki.

Po Warszawie nadal jeżdżę w moich Fusion 84 i uznaję je za świetne rolki. Jednak po ok 2 h dają się we znaki i zwyczajnie bolą stopy.
Obrazek

Herb
Prześcignął Chuck`a...
Posty: 736
Rejestracja: ndz września 14, 2008 9:11
Moje rolki: Turbo-Fusion 84/Solo/Xsjado PB
Jeżdżę od: 08 wrz 2009
Lokalizacja: Kraków

Re: Rollerblade Fusion 84 - recenzja

Post autor: Herb » wt sierpnia 30, 2011 7:06

Zależy jak komu rolki pasują do stopy! Ja co prawda od pielgrzymek trzymam się z dala, nawet takich na rolkach, ale spędzać w moich nawet 8h już mi się zdarzyło i nie było masakry. Przeważnie mam rolki na nogach ok. 3-4h i jest ok. No ale fakt, że mam wsadzony inny liner. Co ciekawe, w Metro ból stóp się pojawiał, mimo że liner miałem w nich ten sam.
FSK: RB Solo Estilo RG2+liner Salomon STi Vinny Minton 06+RB Fusion 255mm alu+Bones REDS+UC PB Standard
PB: Xsjado Skeleton 2+Kizer Level 2+PS TWINCAM ILQ7+UC PB Team

AGR: RB Fusion+soulplate Solo+liner RB Blank+RB BLANK frame+koła RB RG2 Pro+RB SG7

ODPOWIEDZ

Wróć do „Urban skating - sprzęt / Inline urban skating equipment”