Strona 9 z 9

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: wt lipca 15, 2008 5:08
autor: zico
Tak, tylko, że le parkour to nie są takie prędkości jak rolkarzy. A głównie wypadki są przy zderzeniach. I to śmiertelne. Niedaleko szukać - niedawno na Malcie. Nigdy nie wiesz, kto lub co w Ciebie wleci. Rolki na nogach - kask na głowie.

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: wt lipca 15, 2008 6:11
autor: Casc
Czy jest różnica miedzy uderzeniami poziomymi (rolki) a pionowymi (parkour)? spadając po czymś nieudanym też nabiera się przecież prędkości. Poza tym - do treningów jazdy szybkiej nie ma sensu dyskutować o potrzebie kasku - bo jest podstawą. I chyba nawet to napisałem już powyżej. Natomiast co do sytuacji, że ktoś na mnie wjedzie i zabije... na zielonym świetle może mnie potrącić samochód, motorniczy może zaspać i mnie przejechać, naprawdę wiele wypadków się zdarza nie z naszej winy, w których jesteśmy poszkodowani.

Nawet jeżdżąc w kasku trzeba umieć patrzeć co się dzieje w okolicy i odpowiednio reagować, nie wjeżdżać ciasno w zakręty tylko szeroko - na wszelki wypadek, po to są zasady bezpieczeństwa, żeby z nich korzystać. Wiadomo, że przed krytym zakrętem (tzn. nie widać co jest zanim) trzeba zwolnić, i pojechać po zewnętrznej to są bardzo oczywiste sprawy - elementarz bym powiedział. Natomiast ludzie jeżdżący w kaskach jeżdżą bez takich obaw, przez co potem jazda bez kasku staje się dla nich naprawdę niebezpieczna - bo nie maja odpowiednich przyzwyczajeń i odruchów.

Praktyka - 13 lat jazdy (różnej) praktycznie zero zderzeń (nawet podczas gry w piłkę na rolkach!!!), zero razy wpadłem pod samochód, zero złamań, zero uderzeń głową o grunt (choć zdarzyły się ze DWA upadki na plecy - głowę trzeba umieć pochylić podczas upadku, ok. 0.5 sekundy spadania to naprawdę jest dużo czasu...), 90% upadków w komplecie ochraniaczy i kasku, w ciągu PARU miesięcy, 10% upadków tylko w ochraniaczach. Oczywiście, mogę mieć do tej pory ogromne szczęście, ale to by nie miało sensu.

Samej Malty nie lubię, chociaż dojazd trwa około 20 minut - za ciasne są te ścieżki, za dużo ludzi pieszych i rowerzystów, spora część nawierzchni jest po prostu do kitu no i do skakania jest dosłownie kilka miejsc. Przy tak ciasnych ścieżkach trudno się dziwić że dochodzi do wypadków, zwłaszcza, że wielu ludzi ma kłopoty z przewidywaniem kto będzie w którym miejscu za ile czasu. Poza tym, jak się jeździ w kółko, to jest odcinek który ma już nawierzchnię nie tyle kiepską, co tragiczną do jazdy. Pamiętam, że kiedyś interesowałem się jazdą szybką i długodystansową, ale wiem, że jestem już za stary żeby próbować ponownie sił w tych dziedzinach, więc jeżdżę dla przyjemności jaką dają mi skoki.

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: wt lipca 15, 2008 7:46
autor: zico
Też mam praktykę w jeździe na rolkach wieloletnią i jednak wybrałem oraz polecam jazdę z kaskiem. Kiedyś miałem wypadki z kaskiem i bez, widziałem jak inni się zderzają i to właśnie tacy z "wieloletnią praktyką", którzy potrafili upadać. A zderzyli się w skateparku. I było ich tylko dwóch jeżdżących. Bez kasku. Zderzyli się głowami. Nie wmówisz mi, że umiejętności pozwalają na rezygnację z ochrony jaką daje kask - to się nazywa po prostu bezmyślność.
Ludzie z kaskami jeżdżą bez obaw? Skąd te statystyki? Powiem tak - kask nie jest żadnym wyznacznikiem, że ktoś go zakłada i zaraz nie myśli gdzie i jak jedzie. Byłaby to kompletna bzdura.
I właśnie o to chodzi, że trzeba się zabezpieczyć minimum w postaci kasku, a dwa kontrolować jaką prędkością się jeździ. Nie piszę tutaj o jakimś potrącaniu przez samochód, tylko o praktyce jazdy na rolkach w miejscach gdzie jest dużo innych ludzi lub wykonuje się jakieś tricki, np. skoki. Owszem, sam kiedyś skakałem z takich wysokości, że mało kto by uwierzył lecz istniały pewne granice, w których zapalała się czerwona lampka i na głowie się pojawiał kask. A te 0,5 sekundy upadania to jest bardzo mało czasu. Szczególnie w momencie kiedy następuje przy upadku brak kontroli albo upadek jest niespodziewany.

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: śr lipca 16, 2008 9:02
autor: Casc
A zderzyli się w skateparku
Ogólnie rzecz biorąc, skateparki są w ogóle najczęstszym chyba miejscem wypadków. Jak ktoś jeździ i skacze po skateparku bez kasku... właśnie dlatego nie jeżdżę w skateparku (w Poznaniu w ogóle jakiś jest?), ponieważ wolę naturalne przeszkody ("freeride").

Może ludzie z kaskami nie jeżdżą bez obaw - za to ja jeździłem, stając się jednocześnie niebezpieczeństwem dla innych. Wcale mi nie zależy, żeby do tego wracać, to nie jest kwestia chęci tylko mentalności. Tak przy okazji - nie nazywałbym od razu skoków trickami, nie wiem jak to wygląda w oficjalnej nomenklaturze, ale chyba nie ma opisu na np. 2metrowy skok w dal bez graba i obrotu?

Każdy upadek jest w zasadzie niespodziewany. Spodziewany upadek - to chyba taki celowy, w którym chodzi o przetestowanie ochraniaczy. Do tej pory widziałem sporo upadków, sporo też mi się przydarzyło i tak się dziwnie składało, że ludzie z lepszym refleksem potrafili się wykaraskać (chyba że było to niemożliwe, jak np. w sytuacji gdy kolega zgubił kółko przednie...).Z okresu jeżdżenia w kasku nie pamiętam, żeby ktoś się specjalnie przejmował tym, czy utrzyma równowagę, czy upadnie. Biorąc pod uwagę, ile wtedy mieliśmy lat - nie dziwi mnie to specjalnie.

Tak już na zakończenie tematu kasku z ojej strony: możemy na jego potrzeby przyjąć, że jestem po prostu bezmyślnym, bezrefleksyjnym idiotą, któremu nie zależy na własnym bezpieczeństwie, dlatego próbuje wyjaśnić jakie ma ku temu powody. Podobnie z resztą, jak 90% pozostałych jeżdżących nie-profesjonalnie (liczba w ciemno, ale prawie nie widzę ludzi w kaskach).

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: czw czerwca 18, 2009 10:37
autor: Krzysztof
Obrazek

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: śr kwietnia 28, 2010 8:07
autor: yacca
Nie wiem czemu, ale o ile widzę wielu facetów w kaskach (Ci od jazdy szybkiej są praktycznie uświadomieni w 100%) to prawie nie WIDZĘ KOBIET (dotyczy to również ochraniaczy). Ciekawe skąd się to bierze? Właśnie wczoraj moja koleżanka przypłaciła to wrednym złamaniem nadgarstka. Przewróciła się do tyłu, STOJĄC na rolkach.

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: śr kwietnia 28, 2010 9:26
autor: Ariel
Dla pań (na szczęście nie wszystkich) od bezpieczeństwa ważniejsza jest estetyka.

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: wt czerwca 01, 2010 10:20
autor: joanmadou
Kask tez moze byc estetyczny ;-) a jazda bez to GLUPOTA!
A propos: W ofercie Powerslide pojawil sie bardzo fajny i tani (niecale 25 euro) kask fitnessowy:
http://der-rollenshop.sportkanzler.de/S ... -Helm.html

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: pt sierpnia 30, 2013 11:11
autor: crom28
zico pisze:Też mam praktykę w jeździe na rolkach wieloletnią i jednak wybrałem oraz polecam jazdę z kaskiem. Kiedyś miałem wypadki z kaskiem i bez, widziałem jak inni się zderzają i to właśnie tacy z "wieloletnią praktyką",
ja 5 lat jeździłem bez kasku, na początku jak się uczyłem były jakieś tam drobne gleby ale niegroźne i głowa w nich nie uczestniczyła, być może dlatego że jechałem wolno. Potem 4 lata i nic, więc wydawało mi się że nawet w razie gleby jakoś tam sobie poradzę. Do czasu... mam teraz nowe, szybsze rolki i wczoraj na jakiejś dużej muldzie zaliczyłem glebę, miałem założone ochraniacze prócz kasku i łokci. Trochę przyhamowałem i jakoś próbowałem wyprowadzić tor jazdy ale w końcu padłem na plecy i walnąłem potylicą w asfalt. Na szczęście nic się nie stało, obtarłem łokcie, jakoś tam instynktownie plecami i rękoma próbowałem ochronić głowę wyginając ją do góry ale i tak walnąłem, siła bezwładności była silniejsza. Gdyby uderzenie było silniejsze mogło się skończyć tragicznie.
Nigdy więcej jazdy bez ochrony, dziś kupuję kask!!

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: pt sierpnia 30, 2013 12:25
autor: Hell'O'Kitty
Witam.

To ja dorzucę swoje 3 grosze.

Przez lata całe uprawiałem jazdę terenową na rowerze bez kasku (szeroko rozumiane okolice Poznania).
Prze ten czas miałem 3 albo 4 wypadki, z różnych przyczyn, które zakończyły się totalną glebą łącznie z ryciem nosem w piachu i liściach.
Szczęśliwie żaden z wypadków nie nastąpił na nawierzchni utwardzanej, bo pewnie bym już tego nie pisał.
Zawsze uważałem że jestem kozak, a moja kurtka z wężowej skórki, eee, znaczy brak kasku, uosabia moją "indywidualność i wiarę w wolność jednostki".
Po ostatnim wypadku, kiedy przeleciałam przez kierownice i wylądowałem kilka metrów dalej, zmieniło się moje podejście.
Powodem upadku było jednoczesne pękniecie 2 szprych, które zatrzymały w miejscu koło.
Co z tego że uważałem że dobrze jeżdżę?
Gdyby to pękniecie zdarzył się na asfalcie, (a cześć tras jest taka mikstowa) było by już po mnie.

Kupiłem kask na rower, i okazało się że nie cierpi na tym moja "indywidualność i wiara w wolność jednostki".
Nie uważam też tego za dyshonor ani obciach, bo w moim wieku człowiek już się nie napina żeby coś innym udowodnić.
Zresztą, chyba więcej rowerzystów niż rolkarzy używa kaski.

Gdy w zeszłym roku kupowałem pierwsze w życiu rolki, doszedł do tego kask i komplet ochraniaczy.
Żeby było ciekawiej, pierwszą glebę miałem po przejechaniu na rolkach jakichś 200 km (Cytadela i jej słodkie garby na asfalcie).

Nie powiem że jeżdżę bardzo dobrze, ale słabo chyba już te nie.
Więc niby kask mógłbym sobie odpuścić... ale...
W tym roku miałem tylko jedną glebę (tfu, tfu, na psa urok) - zajechała mi drogę dziewczynka na rowerku, bo akuratnie nie patrzyła się do przodu tylko gdzieś w bok.
Kask mam teraz zdeko porysany o asfalt, ale głowa za to jest w jednym kawałku.
I nie zamierzam rezygnować z kasku ani na rowerze ani na rolkach.

Z pozdrowieniami,
H'O'K

p.s. Jakieś dwa tygodnie wzywałem erkę do rolkarki w parku JPII.
Laska bez kasku i ochraniaczy.
Miała szczęście... "tylko" złamała sobie rękę.
Na oko jeździła lepiej ode mnie.
To tak pod rozwagę...

Re: Kask na głowie (kij w mrowisko)

: pn maja 12, 2014 11:30
autor: tomoa
Ja od początku jeżdżę w kasku i ochraniaczach zawsze, ochraniacze nie raz mnie uratowały. Kask uratował mi glowę raz na lodowisku.