To się przekonaj Jeśli chcesz, to wyśle Ci zdjęcia moich przedramion bez ochraniaczy po tegorocznym kontakcie z brukiem Kawałek szkła pozostał na dłuższą chwilęJa jakoś nie mogę się przekonać do ochraniaczy na łokcie...
NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Moderatorzy: MirekCz, null, PeterCave
-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw lipca 14, 2011 9:17
- Moje rolki: niby FusX3/Twister/Tempest
- Jeżdżę od: 0- 0-2005
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
- Doody
- Prześcignął Chuck`a...
- Posty: 980
- Rejestracja: ndz maja 15, 2011 7:59
- Moje rolki: SEBA FR2 + HC / PS R4
- Jeżdżę od: 01 maja 1993
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Tylko z tymi plecakami to jest tak: fajnie chronią jak mamy tam cosik miękkiego np bluzę itp ale jak wiozę sobie w plecaku pełną butelkę z wodą to jestem cały w stresie, że jak wyląduję na plecach to mi się kręgosłup na "lewą" stronę przez nią wygnie.
Co do ochraniaczy na łokcie też nigdy ich nie używałem i dzięki temu mam teraz łokcie w kolorze sino-brązowym już na stałe.
Co do ochraniaczy na łokcie też nigdy ich nie używałem i dzięki temu mam teraz łokcie w kolorze sino-brązowym już na stałe.
Ostatnio zmieniony ndz maja 13, 2012 6:27 przez Doody, łącznie zmieniany 1 raz.
Znam z autopsji: BAUER FX3, Rollerblade Super Stradablade, ROCES ROME FCO, ROCES M12, Fila Primo Wave, Powerslide R4, Rollerblade Racemachine, Powerslide Phuzion Urban 11, SEBA FR2, Powerslide R4
-
- Posty: 6
- Rejestracja: ndz marca 04, 2012 2:12
- Moje rolki: RB Fusion 84
- Jeżdżę od: 01 mar 2012
- Lokalizacja: Ełk
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Pewnie, pokaż link? tu? mail? (kkenazz na gmail.com)mad_season_99 pisze:To się przekonaj Jeśli chcesz, to wyśle Ci zdjęcia moich przedramion bez ochraniaczy po tegorocznym kontakcie z brukiem Kawałek szkła pozostał na dłuższą chwilę
-
- Posty: 9
- Rejestracja: czw lipca 14, 2011 9:17
- Moje rolki: niby FusX3/Twister/Tempest
- Jeżdżę od: 0- 0-2005
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Wysłałem Ci na maila Może się przekonasz, ...a jeśli nie to będziesz miał permanentnie sino-brązowe, jak Doody
-
- Pięciokółkowiec 84mm
- Posty: 202
- Rejestracja: ndz maja 13, 2012 6:30
- Moje rolki: Twister/Solo PB/Vapor X70
- Jeżdżę od: 0- 0-2009
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Przyłączę się do puli:)
Poważne wypadki 2:
1. Jakoś ok 2008 roku kumpel dorwał gdzieś 2 pary używanych rolek. Jedne okazały się dobre na mnie, więc postanowilśmy odświeżyć przygodę z rolkami. Wcześniej stawiałem jakieś kroki ok. roku 1998. Efekt: umiałem się odpychać i nic więcej.
Po paru kilometrach pusta wiejska droga. Mocno z górki to i prędkość konkretna i ze 200metrów w przód pojawia się ciągnik z przyczepą i przejeżdża z pola po lewej na pole po prawej stronie drogi. Myślę: zanim dojadę zwolni drogę. Pomyliłem się. Gdy miałem do niego ze 30 metrów postanowiłem się przewrócić. Miałem ochraniacze tylko na nadgarstki.
Efekt: zdarty łokieć, noga rozkrwawiona od pośladka do kolana, spodenki zwentylacją na tałe(i 5km z gołym tyłkiem do domy;p) i wygięta szyna w rolkach.
2. Wypadek co prawa na łyżwach, ale bardzo podobna sytuacja co i przy jeździe na rolkach. Przestroga ta sama, więc go opiszę.
Pierwsze ślizgawka w ostatnim sezonie. Nowe buty, jeszcze nie dopasowane. Stwierdziłem, że nie będę szalał i nie wziąłem ochraniaczy.
Najgłupszy błąd w życiu i najpoważniejszy uraz jak do tej pory.
Gdzieś po półtorej h zabawy z trikami freestyle postanowiłem przetestować jak szybko mogę pojechać (wyzwanie było bo płoza w układzie short rocker, więc tylko jakieś 8 cm ostrza ma kontakt z lodem). W trakcie pzekładania nogi przy odbiciu, jadąc na jednej łyżwie trafiłem w dziurę w lodzie i z pełnej prędkości (a trochę tego było na liczniku jak na możliwości krótkiego rockera) gruchnąłem na kolano bez ochraniacza.
Przez pierwszy miesiąc kolano poruszało mi się może w zakresie 20stopni. Zwichnięcie z zerwaniem/naderwaniem ścięgien.
Mineło pół roku, a ja dopiero wracam do w miarę normalnego funkcjonowania sportowego (choć kontuzja oczywiśćie nie powstrzymała mnie przed całym sezonem po 20h na lodzie tygodniowo;p)
Przestroga dla wszystkich wrotkarzy/łyżwiarz: ochraniacze trzeba nosić ZAWSZE. I nie ma czegoś takiego jak lajtowa jazda. Głupie pomysły przychodzą właśnie zawsze w takich momentach;p
Pozdro dla Wszystkich rekonwalescentów!:D
Poważne wypadki 2:
1. Jakoś ok 2008 roku kumpel dorwał gdzieś 2 pary używanych rolek. Jedne okazały się dobre na mnie, więc postanowilśmy odświeżyć przygodę z rolkami. Wcześniej stawiałem jakieś kroki ok. roku 1998. Efekt: umiałem się odpychać i nic więcej.
Po paru kilometrach pusta wiejska droga. Mocno z górki to i prędkość konkretna i ze 200metrów w przód pojawia się ciągnik z przyczepą i przejeżdża z pola po lewej na pole po prawej stronie drogi. Myślę: zanim dojadę zwolni drogę. Pomyliłem się. Gdy miałem do niego ze 30 metrów postanowiłem się przewrócić. Miałem ochraniacze tylko na nadgarstki.
Efekt: zdarty łokieć, noga rozkrwawiona od pośladka do kolana, spodenki zwentylacją na tałe(i 5km z gołym tyłkiem do domy;p) i wygięta szyna w rolkach.
2. Wypadek co prawa na łyżwach, ale bardzo podobna sytuacja co i przy jeździe na rolkach. Przestroga ta sama, więc go opiszę.
Pierwsze ślizgawka w ostatnim sezonie. Nowe buty, jeszcze nie dopasowane. Stwierdziłem, że nie będę szalał i nie wziąłem ochraniaczy.
Najgłupszy błąd w życiu i najpoważniejszy uraz jak do tej pory.
Gdzieś po półtorej h zabawy z trikami freestyle postanowiłem przetestować jak szybko mogę pojechać (wyzwanie było bo płoza w układzie short rocker, więc tylko jakieś 8 cm ostrza ma kontakt z lodem). W trakcie pzekładania nogi przy odbiciu, jadąc na jednej łyżwie trafiłem w dziurę w lodzie i z pełnej prędkości (a trochę tego było na liczniku jak na możliwości krótkiego rockera) gruchnąłem na kolano bez ochraniacza.
Przez pierwszy miesiąc kolano poruszało mi się może w zakresie 20stopni. Zwichnięcie z zerwaniem/naderwaniem ścięgien.
Mineło pół roku, a ja dopiero wracam do w miarę normalnego funkcjonowania sportowego (choć kontuzja oczywiśćie nie powstrzymała mnie przed całym sezonem po 20h na lodzie tygodniowo;p)
Przestroga dla wszystkich wrotkarzy/łyżwiarz: ochraniacze trzeba nosić ZAWSZE. I nie ma czegoś takiego jak lajtowa jazda. Głupie pomysły przychodzą właśnie zawsze w takich momentach;p
Pozdro dla Wszystkich rekonwalescentów!:D
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Zgadzam się z przedmówcą. Kiedyś wybrałem się do skate-parku pojeździć na rampach itp. Zaliczyłem kilkadziesiąt upadków, jako że mój staż był niewielki. Niektóre upadki wyglądały bardzo widowiskowo, tak, że komentujący "widzowie" mówili: TO musiało boleć. A mnie nic nie bolało, bo starałem się nagle nie wytracać prędkości, tylko "turlałem się", oczywiście w ochraniaczach, chociaż bez kasku. A większość "zaawansowanych" rolkarzy, którzy tam byli, nie miała ochraniaczy, bo to zapewne obciach.Janusz pisze: A przy samym upadku staram się 1) szybko kucnąc, jeśli się jeszcze da, przed upadkiem (obniżyc środek ciężkości) & 2) turlac się, fikołkowac itp, nie szurac, bo lepsze siniaki niż zdarcia (oczywiście w kasku).
Janusz
W odniesieniu do wypadków z rajdów samochodowych - dużo bardzo groźnie wyglądających, kiesy samochód obraca się i koziołkuje, jak fruwają drzwi i inne blachy, kończy się bez obrażeń, a jak samochód zatrzyma się nagle na drzewie, to nie chciałbym siedzieć w środku.
To NIE PRĘDKOŚĆ ZABIJA, TYLKO NAGŁE ZATRZYMANIE.
Osobiście uważam, że naukę jazdy powinno się rozpocząć od nauki upadania tak, żeby nic sobie nie uszkodzić. Kiedy dziecku założyłem rolki, to było prawie pierwsze co zrobiłem to szkolenie z przewracania się. Jak przestał bać się upadku, od razu poczuł się pewniej. Technika upadku jest bardzo ważna, a dla mnie jazda bez nauki upadania jest jak jazda samochodem bez strefy zgniotu, pasów i poduszek. Lepiej zapobiegać niż leczyć.
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
No właśnie, obciach jeździć bez ochraniaczy. Ja miałam ochraniacze, ale jako początkującego rolkarza nie ominęła mnie głupia kontuzja. Starając się dogonić syna w tak niefortunny sposób upadłam, że cała prawa ręka stłuczona, nawet jej unieść nie mogłam. Swoją drogą, są jakieś statystyki jakiego rodzaju wypadkom ulegają rolkarze najczęściej? Może zrobić taki wykres (coś jak to np. http://smierc-zycie.com), jakie wypadki "chodzą" po rolkarzach najczęściej?
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Tak przeglądając forum, natknąłem się na ten temat, więc i ja dodam swoje - złamanie.
Głupia sprawa, przekładanka robiona setki razy ale tym razem nie pykło. Zahaczyłem lekko tylnym kółkiem prawej rolki o przednie kółko lewej rolki.
Na skutek tego, prawa noga odjechała za bardzo na prawo i solidnie ją wykręciło, usłyszałem lekki trzask i zobaczyłem jak część nogi wisi swobodnie na skórze (takiego widoku jeszcze nigdy nie widziałem).
Po przyjechaniu do szpitala i zrobieniu zdjęcia, potwierdziło się, że kość piszczelowa i strzałkowa są złamane (złamanie spiralne z przesunięciem).
Następnego dnia operacja, wstawiono mi blachę i 6 śrub.
Chirurg, który mnie składał, też jeździ na rolkach (gra przy tym w hokeja) i powiedział, że za rok będę mógł wrócić na rolki.
Powiedział też, że w miejscu złamania kość staje się mocniejsza niż była i drugi raz (w tym samym miejscu) nie powinno się złamać.
Oczywiście nie wyobrażam sobie, że nie będę jeździł na rolkach i już nie mogę się doczekać dnia kiedy je założę na nogi.
Zastanawia mnie sam moment powrotu. Po takim złamaniu to strach przed odnowieniem kontuzji będzie zapewne ogromny.
Wypadek miałem pod koniec maja, a na chwilę obecną, po 4 miesiącach leczenia już swobodnie chodzę bez kul (nie utykając).
Podobno mam szczęście, że kości mi ładnie spasowali i zrastają się, bo takie kontuzje czasami ciągną się latami.
Głupia sprawa, przekładanka robiona setki razy ale tym razem nie pykło. Zahaczyłem lekko tylnym kółkiem prawej rolki o przednie kółko lewej rolki.
Na skutek tego, prawa noga odjechała za bardzo na prawo i solidnie ją wykręciło, usłyszałem lekki trzask i zobaczyłem jak część nogi wisi swobodnie na skórze (takiego widoku jeszcze nigdy nie widziałem).
Po przyjechaniu do szpitala i zrobieniu zdjęcia, potwierdziło się, że kość piszczelowa i strzałkowa są złamane (złamanie spiralne z przesunięciem).
Następnego dnia operacja, wstawiono mi blachę i 6 śrub.
Chirurg, który mnie składał, też jeździ na rolkach (gra przy tym w hokeja) i powiedział, że za rok będę mógł wrócić na rolki.
Powiedział też, że w miejscu złamania kość staje się mocniejsza niż była i drugi raz (w tym samym miejscu) nie powinno się złamać.
Oczywiście nie wyobrażam sobie, że nie będę jeździł na rolkach i już nie mogę się doczekać dnia kiedy je założę na nogi.
Zastanawia mnie sam moment powrotu. Po takim złamaniu to strach przed odnowieniem kontuzji będzie zapewne ogromny.
Wypadek miałem pod koniec maja, a na chwilę obecną, po 4 miesiącach leczenia już swobodnie chodzę bez kul (nie utykając).
Podobno mam szczęście, że kości mi ładnie spasowali i zrastają się, bo takie kontuzje czasami ciągną się latami.
___________________________________________
___________________________________________
http://freeskatenews.pl/index.php - forum o freeride
___________________________________________
http://freeskatenews.pl/index.php - forum o freeride
Re: NAJGORSZY WYPADEK NA ROLKACH - PRZESTROGA
Miałam chyba 12 lat i pierwsze w życiu rolki, co prawda zapewne made in China, ale przynajmniej kółka nie były plastikowe. Postanowiłam zjechać sobie stromą drogą w dół, prowadzącą nad zalew. Nigdy tam nie byłam i głupio założyłam, że cały czas będę miała pod nogami asfalt Za zakrętem nagle fiknęłam koziołka w powietrzu, zahaczywszy uprzednio o spory korzeń na drodze, zrobiłam efektowne salto w powietrzu i rąbnęłam jeszcze bardziej efektownie w drzewo. Bilans: wstrząs mózgu i zwichnięta kostka.
Morał dość jasny: ZAWSZE ochraniacze, ZAWSZE sprawdzone trasy
Morał dość jasny: ZAWSZE ochraniacze, ZAWSZE sprawdzone trasy
Umiesz liczyć? Licz na siebie.